recenzja

Lauren Weisberger – Gra singli

Kiedy usłyszałam, że Lauren Weisberger wydaje nową książkę oraz drugą część mojej ukochanej Diabeł ubiera się u Prady to po prostu musiałam przeczytać obie. Zaczęłam od Gry singli, żeby trochę dozować sobie emocje i chyba dobrze zrobiłam.

Tenis, proszę Państwa!

Charlie Silver to utalentowana tenisistka, która pnie się po stopniach kariery. Jest miła i grzeczna, mówi „dziękuję” i „przepraszam”, ale po paskudnej kontuzji na Wimbledonie postanawia zmienić siebie i swój styl gry. Zatrudnia Todda Feltnera, legendarnego trenera, który w swojej karierze wyszkolił mnóstwo doskonałych tenisistów i ani jednej tenisistki. Nowy członek jej ekipy postanawia nie tylko zadbać o jej talent, ale również o nastawienie do kariery i innych ludzi. Charlie z grzecznej dziewczynki staje się kipiącą seksapilem kobietą, która wymiata konkurencję nie tylko na korcie, ale i poza nim. Jak długo jednak da się udawać kogoś, kim się nie jest?

Charlie jest irytująco grzeczna. Ma dwadzieścia pięć lat, a momentami zachowuje się jak grzeczna piętnastolatka. Nosi babciowe sweterki, a w warkocza wplata różową wstążkę. Porażka jednak daje jej mocnego kopa i dziewczyna bierze się za siebie. Moim zdaniem ta zmiana wyszła jej na dobre – bo stała się twardzielką, ale nie przesadziła w żaden sposób. Co innego jednak myśli jej ojciec, który nowego wizerunku Charlie po prostu nie może ścierpieć. I w tej sytuacji trudno mi sobie wyobrazić go jako wspierającego rodzica, bo w momencie, kiedy zaczynamy towarzyszyć dziewczynie – już taki przestaje być.

Aleś ty jest niegrzeczna!

Wszyscy w książce zachowują się, jakby Charlie nagle stała się diabłem wcielonym, co moim zdaniem jest mocno przesadzone. Dba o siebie, dużo trenuje i spotyka się ukradkiem z najseksowniejszym tenisistą. Aby dodać swojemu wizerunkowi więcej pikanterii wywołuje swoim nowym związkiem prawdziwą medialną burzę. I ta nowa Charlie dużo bardziej mi się podoba niż ta stara, która dosyć mocno mnie irytowała. Jej najbliżsi jednak nie są tak wyrozumiali w stosunku do niej jak ja.

Całość czyta się szybko i bardzo przyjemnie. To właśnie jest styl autorki – porządna opowieść z licznymi wątkami, jakaś zła i dobra strona medalu, wyciąganie wniosków z każdego czynu bohatera. Mamy tam mocno nakreślone postaci, które zwykle są albo dobre albo złe, nie ma właściwie nikogo, kto byłby po środku, ale dzięki temu mamy jasno wyrobione zdanie. Z każdej sytuacji płynie jakieś przesłanie, a Charlie na naszych oczach dorasta. Chociaż i tak uważam, że przez większość książki jest po prostu ślepa na to, co się wokół niej dzieje.

Podsumowanie.

Przyjemna, ciekawa lektura, którą pochłonęłam jednym tchem. Można się odprężyć i zanurzyć w znajomym stylu Lauren Weisberger, ponieważ Gra singli utrzymana jest w klimacie jej poprzednich książek. Można z łatwością odnaleźć Andy Sachs w Charlie Silver i odwrotnie, więc jeśli jesteście fanami Diabeł ubiera się u Prady to ta książka jest dla Was. Do tego znajdziecie tam mnóstwo tenisowych informacji i wątków, ponieważ to, że Charlie jest tenisistką nie jest tylko wzmianką – towarzyszymy jej podczas treningów, na licznych zawodach i razem z nią płaczemy przez porażki i cieszymy się ze zwycięstw.

Autor: Lauren Weisberger
Tytuł: Gra singli
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 450.

4 myśli w temacie “Lauren Weisberger – Gra singli

  1. Przyznam się szczerze i bez bicia, że jakoś nigdy nie byłam wielką fanką „Diabeł ubiera się…”, więc tak sobie myślę, że bez żalu odpuszczę sobie ten tytuł, choć jeśli rzuci mi się w oczy gdzieś w bibliotece to pamiętając Twoją pozytywną recenzję być może po niego sięgnę 😅

    Zapraszam do sobie she__vvolf 🐺

    Polubienie

  2. Tak jak już kiedyś wspomniałam, książka „Diabeł ubiera się u Prady” nie do końca mi podeszła (chociaż film wczoraj obejrzałam :D), więc również i tę pozycję raczej sobie odpuszczę 😉

    P.S. Bałam się, że usunęłaś bloga!

    Polubienie

  3. Ja nie cierpię „Diabeł ubiera się u Prady” – chociaż oglądałam tylko film, być może książka jest dużo lepsza. Przede wszystkim mam problem z tym, że wszyscy bohaterowie są dla mnie negatywni – oprócz Nigela i głównej bohaterki. I w sumie zło nie zostaje ukarane, morał wychodzi absurdalny… Więc nie wiem, czy ta książka mi się spodoba.

    Polubienie

Dodaj komentarz